poniedziałek, 23 czerwca 2014

Bar Okęcie - Warszawa/Okęcie


     Sam się dziwię, że dopiero teraz piszę o Okęciu, bowiem tutaj serwują najlepszy chłodnik w mieście. Tak! W takim obskurnym barze! Niestety znajdujący się przy Al. Krakowskiej bar (w okolicy Instytutu Lotnictwa i salonu Subaru pana Kopera) nigdy nie jest mi po drodze. A muszę przyznać, że warto tu wpadać. Same dania są być może standardowe - dobrej klasy baru mlecznego, ale chłodnik po prostu wymiata i jest wyznacznikiem jakości w tym daniu.
     Zacznijmy od tego, że chłodnik w Okęciu kosztuje 6 blach. To już jest w miarę tanio, a porównując go do być może tak samo dobrych ale o 10 zł droższych chłodników z najlepszych knajp w mieście to potrawa wygrywa wszystko i wszędzie. W całym internecie i wszechświecie. Przede wszystkim jest zawsze chłodny (co w innych barach mlecznych nie jest normą), ma dużo gadżetów (czyt. warzyw) i to dobrej jakości (czyt. świeżych). Poza tym jest gęsty i jest go dość dużo. Choć ja zawsze biorę drugi, bo nie wiem kiedy będę w Okęciu następnym razem. Jedyny minus chłodnika z Okęcia to brak odpowiedniego przyprawienia - z pewnością mógłby być bardziej wyrazisty. Ale i tak jest mistrzem. Mam pewne przypuszczenia, że przygotowuje go pan Miyagi.
     Do chłodnika wziąłem sobie stek z cebulką, młode ziemniaki i buraczki. W Barze Okęcie stek to po prostu mięso mielone w sosie i z cebulką - czyli bardzo w stylu mleczaka. Jeśli ktoś będzie oczekiwał krwistego kotleta w stylu najlepszych restauracji na Manhattanie to niech idzie do lekarza od oczu. Tu zje tylko PRL-owską wersję steku czyli kawałek mielonego mięsa w sosie  Generalnie zarówno stek, jak i inne potrawy, które jadłem w Barze Okęcie, są po prostu wporzo. Głowy nie urywają, na szczęście innych części ciała też nie. Wszystko jest świeże i dobre. Ale mało oryginalne - jak na bar mleczny jest naprawdę git i trudno o lepsze - chyba, że w Prasowym.

     Za cały obiad zapłaciłem 23 zł czyli trochę więcej niż w barach mlecznych w centrum - cenę podniósł niezbyt tani ( w stosunku do pomidorowej czy rosołu) chłodnik
     Nie mogłem się powstrzymać przed zrobieniem drugiego zdjęcia chłodnikowi. Tymczasem warto wspomnieć o wystroju Okęcia. Jest to jeden z nielicznych już barów, w którym są jeszcze oryginalne plastikowe napisy w menu. Reszta wystroju... No cóż... Bar mleczny po reorganizacji w latach 90. - troszkę tandetnie. Ale z klimatem. Najgorsze są wszędobylskie naklejki Pepsi. Duży plus za piwo w ofercie oraz WC. Rzadkość w barach mlecznych.

Reasumując - nie mogło być inaczej - 6 mocnych starów. Polecam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz