środa, 30 kwietnia 2014

Amrit Kebab - Warszawa/Żoliborz

   W Amricie byliśmy już zimą, kiedy to sprawdzaliśmy nowość czyli kebab light - bardzo fajnie im to wtedy wyszło (o! tutaj). Teraz (tzn. jakiś czas temu, ale teraz mam czas o tym pisać) byłem w żoliborskiej filii Amrita, na czymś bardziej konkretnym.

    A konkretem był wówczas kebab z kurczaka na talerzu z sosie tzw. średnim i wersji XXL. A wszystko za 23 zł. W porównaniu do innych cen na Żoliborzu to bardzo dobra kwota. W innych knajpach w tej dzielnicy menu wygląda mniej więcej tak: schabowy - tryliard dolarów, chłodnik - bilion koron szwedzkich plus ofiara kogoś z bliskiej rodziny, tatar wołowy - miliard miliardów euro plus kolekcja znaczków pocztowych dziadka. Itd. Itp.

   Niestety, ale Amrit jest jedynym miejscem w centrum Żoliborza, gdzie można zjeść tanio i dobrze. Nie sądziłem, że tak kiedyś powiem o kebabie, ale tak jest. Mięso z Amrita jest świeże, dobre. Surówki też niczego sobie, zawsze coś dołożą oryginalnego - w swoim stylu - żadnej kapusty kiszonej. Naprawdę polecam - to jeden z lepszych kebabów w mieście. Bije na głowę resztę sieciówek z beznadziejnym Kebab King na czele. 
   Oczywiście jak każdy Kebab nie jest to potrawa idealna - dlatego Amrit dostaje 5 starów. Warto jeszcze wspomnieć, że po remoncie w lokalu na Placu Wilsona można kupić też szereg arabskich słodkości w osobnej kawiarence. Fajnie. Jeszcze tu wrócę zjeść inne specjały Amrita.

Aha - w Amricie jest zawsze tłok i kolejka. Nawet pózną nocą. Ale za to warto pamiętać o Amricie - do około 12tej w nocy mozna tu coś zjeść - rzadkość w Warszawie.  

Przepraszam za pierwsze zdjęcie - jest fatalne. Ale tak wyszło komórką za 5 zł. 


U Szwejka - Warszawa/Śródmieście(MDM)

    Restaurację U Szwejka znajdującą się w Hotelu MDM przy placu Konstytucji znają chyba wszyscy. Korzystając z lanego poniedziałku i braku warszawiaków w Warszawie postanowiłem odwiedzić znaną knajpę, w której nie byłem z 20 lat. Nie byłem, bo na co dzień są tutaj ogromne kolejki, a mi się nie chce w nich stać.
     Generalnie nie dziwi mnie ten tłok. Szwejk jest fajnie usytuowany w samym centrum, we wnętrzu panuje klimat czeskiej knajpy z czasów Austro-Węgier. Wystrój jest naprawdę fajny i klimatyczny. Poza tym ceny menu nie są jakieś straszne - wszystko jest skrojone po ludzku: zupy ok. 8 - 9 zł, drugie dania od ok. 19 do 30 zł. 
      Zamówiłem zupę gulaszową (9 zł) oraz ofertę dnia czyli sznycel wiedeński z frytkami (15,90 zł). Zanim dostałem danie, na stoliku pojawił się chleb i twarożek oraz jakieś bliżej nieokreślone mielone mięso a'la konserwa tyrolska. Miły gest. Do dyspozycji był chleb biały i ciemny - świeży, dodatki też niczego sobie. 

    Porcja zupy nie zachwycała wielkością, ale za to była bardzo smaczna. Kwaśna, doprawiona, czuć było, że kucharz się nie lenił. Były bardzo dobre proporcje papryki do reszty potrawy. Brakowało tylko większej ilości mięsa i gęstszej konsystencji. 
    Sznycel był wielgachny, przypuszczalnie większy niż terytorium Austrii. Mimo to był zrobiony bardzo fachowo, cienka warstwa mięsa była wręcz idealna. Niestety sznycel ma to do siebie, że jest dość suchy. Wprawdzie jest w zestawie cytryna, ale nie wiele to daje. Frytki nie pomogły, były standardowe, też suche. nieciekawe. Najgorszym elementem potrawy była surówka - z białej kapusty czy czegoś. Było jej strasznie mało w porównaniu do kotleta. W związku z tym łatwo było się zapchać mięchem w panierce, a surówki zabrakło w połowie dania.
   No właśnie - kiepska surówka, nieciekawe frytki, mało mięsa w zupie to największe minusy Szwejka. Nie pomaga mu też wieczny tłok w środku knajpy. Na plus można zaliczyć dobrą jakość mięsa, świetny smak zupy, w miarę niskie ceny, dobrą obsługę, darmową przystawkę i naprawdę ładne wnętrze. Milą niespodzianką był także kieliszek nalewki po posiłku. Zatem 5 starów się należy. Najadłem się i byłem zadowolony, przy okazji nie straciłem milionów - a to chyba chodzi.







Bazar - Warszawa/Stara Praga

   Knajpka Bazar mieści się w przepięknej Kamienicy Pod Sowami przy Okrzei 26 (róg Jagiellońskiej) - tam gdzie Centrum Zarządzania Światem. W sumie lokale są do siebie dość podobne - z tymże różnica tkwi w ofercie. Po pierwsze Bazar ma fajniejsze alkohole - są piwa czeskie, są polskie wina z Domu Bliskowice. Po drugie jest większy, ciekawszy i tańszy wybór dań. Wreszcie po trzecie Bazar jest czynny całą dobę!

   No właśnie - czynne całą dobę - z czym nam się to kojarzy? Z dresiarzami stojącymi przy brzydkim barze. Tak. Z tanią ciepłą wódką. Tak. Z wystrojem w stylu PRL nie mającym nic wspólnego z dobrym smakiem. Tak. Z potrawami typu śledź w oleju i bigosem. Tak. Na szczęście w tym wypadku jest zupełnie inaczej. Wystrój jest dokładnie przemyślany - mamy czysty beton, drewno i ciekawe detale. Może się to podobać. Poza tym alkohole nie są najtańsze i nie są typowe - brakuje głupiego Tyskiego po 5 zł, więc i nie ma w pobliżu standardowych polaków w dresach i bez zębów ma przedzie, ale za to z tatuażem lokalnej drużyny na pośladku. Poza tym w kuchni możemy znaleźć ciekawe potrawy: od placków ziemniaczanych przez sałatki, steaka do zupy czosnkowej. Wszystko niezbyt tanie, ale tez nie drogie. Przy okazji jest też dobra obsługa kelnerska, ale bez zbędnego zadęcia i ęą.
    W Bazarze byliśmy w niedzielę wieczorem, więc nie braliśmy ciężkich potraw. Na pierwszy rzut poszła zupa czosnkowa z grzankami.... a właściwie bez grzanek, bo zabrakło, o czym kelner poinformował nas dopiero po przyniesieniu zupy. Duży minus. Na szczęście sama potrawa (9 zł) była smaczna, gęsta jak trzeba i wyrazista.

     Była też grana sałatka z kurczakiem za 22 zł. Dość drogo, ale w miarę smacznie. W karcie napisane było, że będzie to mix sałat, niestety był tylko jeden gatunek, więc tutaj też był mały zgrzyt na drodze karta - wykonanie.

     Zamówiliśmy także smaczne i dobre placki ziemniaczane za 14 zł. Tanio i dobrze.
    Warto pamiętać o Bazarze - tym bardziej, że w Warszawie po 21ej trudno znaleźć dobre żarcie - a tu kuchnia jest czynna do 12ej/1ej w nocy. Warto dodać, że często do kotleta przygrywa jazzowa kapela. Mi to pasuje. Natomiast nie pasuje mi tutejszy klimat w soboty - mnóstwo ludzi, czynna dolna sala i niesamowity huk. Nie polecam wtedy Bazaru jako knajpki na wieczorny wypad na kolację.

Amatorska - Warszawa/Śródmieście

     W Amatorskiej już byliśmy. O tutaj. Jak już pisałem lubię tę knajpę - głównie za klimat. Tym razem zamówiłem danie dnia czyli żurek i klopsiki za 20 zł. Siłą Amatorskiej jest to, że oferta dnia jest dostępna do wyczerpania zapasów danej potrawy. Fajnie, bo większość knajp lunch sprzedaje do 16tej, a potem jedz pan dania z karty za pincet.

    Niestety obiad był dość średni. Zresztą czego się spodziewać po klopsikach? Czy istnieją w ogóle dobre klopsy? Chyba tak - w Szwecji. W Polsce zazwyczaj to jest kawał rozgotowanego mięsa, bez smaku i charakteru. W tym wypadku było podobnie, choć nie aż tak źle. Sos był dobry, ziemniaki też w miarę. Surówka typowa i nijaka.

    Żurek zdecydowanie lepszy - wyrazisty i kwaśny. Trochę brakowało dobrej kiełbasy w środku.
     Reasumując: trafiłem na niezbyt szczęśliwą potrawę, która rzadko mi smakuje. Żurek dobry, ale bez euforii. Oferta 20 zł na Nowym Świecie za dwa dania świetna  - choćby za to należy się czwórka.

    

Być może... - Warszawa/Śródmieście

     Kawiarnia Być może... przy placu Unii Lubelskiej to jedno z nowszych miejsc w stolicy. Wystrój jest podobny do innych nowych knajp - czysto, jasno, z białymi płytkami i ładnymi meblami. Jest tu naprawdę ładnie - aż chce się siedzieć. My wpadliśmy tu tylko na wieczorne ciacho i kawę, ale można tu kupić także kanapki, lunch, świeże pieczywo i takie tam.
     Zamówiliśmy bezę orzechową oraz sernik ze śliwką. Porcja 12 zł. Musimy przyznać, że kawałki były wielkie. Być może za wielkie, ale chcieliśmy ciacho to je dostaliśmy.

    Druga ważna sprawa: wszystko było bardzo smaczne. Po prostu. Warto było wydać 12 zł na kawałek ciasta. Zarówno beza jak i sernik znakomicie wypełniły naszą wieczorną chęć na coś słodkiego. Tego było nam trzeba. Śliwka w serniku nie ciągnęła się ślimak w sosie własnym, a beza było odpowiednio słodka, a nie zbyt słodka. Co uważam jest bardzo ważne.
    Kawa jak kawa - dobra i ładnie podana. Generalnie bez zarzutu, ale też bez zachwytów.
    Być może... jako miejsce do spożycia ciacha z kawą dostaje 6 starów. Przepraszam, ale nie mam do czego się przyczepić. Nawet WC było ładne.

Być może sprawdzimy jeszcze Być może w kwestii potraw bardziej wytrawnych. 

Bar Bambino - Warszawa/Śródmieście

     "Dzień dobry, śledzie pojawiły się na Terespolskiej." - mówił inkasent w Misiu. A ja mówię: Dzień dobry. chłodnik pojawił się w Barze Bambino na Kruczej. I to już kilka tygodni temu, tylko nie miałem czasu o tym napisać. Moim zdaniem powinni o tym mówić w dzienniku, a nie o jakiejś Ukrainie.

     Bar Bambino to jeden z lepszych mleczaków w Warszawie. Szczególnie po remoncie jakość potraw poszła w górę. Nie wiem czy remont ma jakiś wpływ na jedzenie, ale tak mi się wydaje i co mi pan zrobisz? Zresztą Bambino po odświeżeniu nie wygląda najlepiej - brązy typowe dla lat 2000 - 2005 szybko się znudziły, a bar stracił wiele PRL-owskiego uroku.
     Dobra, dobra. Wystrój wystrojem, a tu na mnie kotlet oczekuje. Zasadniczo co się tu nie weźmie jest świeże i smaczne. Kiedyś zaskoczył mnie łosoś w panierce - czy jedliście kiedyś łososia w panierce? Można to nazwać Łosoś po polsku. Był świeży i smaczny, więc nie narzekam, ale znam lepsze sposoby na przyrządzenie tej ryby. Podczas sobotniej wizyty (6 kwietnia) wzięliśmy chłodnik i dorsza. A pan z sokołem w nazwisku de volaille.
     W Bambino jest tak, że zawsze rachunek oscyluje między 17, a 21 zł za obiad, w zależności czy w zestawie jest nieco droższy chłodnik czy nie. Cena nieco droższa niż w klasycznym barze mlecznym, bo na Kruczej często biorę dodatkową porcję warzyw. Są tutaj takie frykasy jak kalafior, buraczki, fasola szparagowa i takie tam. Grzech nie wziąć.

    Parę słów o chłodniku: oceniam go na piątkę - ma dużo gadżetów (czyt. warzyw), jest średnio gęsty i średnio chłodny. W smaku jest w sam raz, może ciut zbyt słodki. Jak na bar mleczny i cenę oscylującą wokół 5 zł jest naprawdę niezły - jeden z lepszych w Warszawie. Naprawdę! Często chłodniki w super knajpach za 14 zł są gorsze.
      Reszta tak jak mówiłem. Zarówno ryba jak i kotlet de volaille na dobrym poziomie. Przede wszystkim bardzo świeże i własnej produkcji. Bambino to poważny konkurent Prasowego. Tak samo jak w konkurencji panuje tu wieczny ścisk i kolejka co świadczy o dobrej kuchni Bambino. Polecam zdecydowanie - żelazny punkt na warszawskiej mapie mleczaków.
    Nie może być innej oceny niż 6 starów dla Bambino. Tu można zjeść po ludzku, mimo że w tłoku i po odczekaniu w kolejce. Ale warto. Jak bum cyk cyk.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Koniec Bajki

     Niestety z końcem marca 2014 ostatecznie zamknięto jedną z bardziej klimatycznych warszawskich kawiarni Cafe Bajka, która od lat 50. mieściła się przy Nowym Świecie. Pani, która od lat 80. była ajentem, a potem właścicielką baru, przeszła na zasłużoną emeryturę. Wielka szkoda, bo Bajka była jedną z moich ulubionych knajp. Lubiłem tam przychodzić na zestaw: czarna kawa + kieliszek Pliski + WZ'tka. Mogłem tak siedzieć z godzinę i patrzeć na ludzi przechadzających się Nowym Światem. Chilaut na wysokim poziomie.

   Siłą Bajki byli też jej klienci. Jednego z nich nazywaliśmy Kurt Rolsson - głównie ze względu na bezbłędną stylówę podrabiającą turystę z zachodu z 1978 roku. Inny stały gość zawsze mówił rymami częstochowskimi i sam się z tego śmiał. Fajnie było.

    Gdy byliśmy tam ostatnio - pod koniec marca - nie wiedzieliśmy, że wkrótce lokal zostanie zamknięty. A dopiero wtedy dowiedziałem się, że można w Bajce zamówić dania barowe. Kto by pomyślał? WuZetki - tak. Szarlotka - tak. Belfast - tak. Ale obiad? Szkoda, ze nie zdążyłem sprawdzić tej fasolki po bretońsku. No trudno - zostaje Amatorska i równie oryginalny co Bajka, Piotruś.


czwartek, 3 kwietnia 2014

Kuchnia Pelna Niespodzianek - Jak zrobic potrawe dla Pieska?

    Intensywność wpisów na blogu nieco spadła, bo jestem na diecie i rzadziej odwiedzam knajpy. Korzystając z przerwy proponuje zobaczyć jak zrobić potrawę dla pieska: