środa, 30 kwietnia 2014

Bar Bambino - Warszawa/Śródmieście

     "Dzień dobry, śledzie pojawiły się na Terespolskiej." - mówił inkasent w Misiu. A ja mówię: Dzień dobry. chłodnik pojawił się w Barze Bambino na Kruczej. I to już kilka tygodni temu, tylko nie miałem czasu o tym napisać. Moim zdaniem powinni o tym mówić w dzienniku, a nie o jakiejś Ukrainie.

     Bar Bambino to jeden z lepszych mleczaków w Warszawie. Szczególnie po remoncie jakość potraw poszła w górę. Nie wiem czy remont ma jakiś wpływ na jedzenie, ale tak mi się wydaje i co mi pan zrobisz? Zresztą Bambino po odświeżeniu nie wygląda najlepiej - brązy typowe dla lat 2000 - 2005 szybko się znudziły, a bar stracił wiele PRL-owskiego uroku.
     Dobra, dobra. Wystrój wystrojem, a tu na mnie kotlet oczekuje. Zasadniczo co się tu nie weźmie jest świeże i smaczne. Kiedyś zaskoczył mnie łosoś w panierce - czy jedliście kiedyś łososia w panierce? Można to nazwać Łosoś po polsku. Był świeży i smaczny, więc nie narzekam, ale znam lepsze sposoby na przyrządzenie tej ryby. Podczas sobotniej wizyty (6 kwietnia) wzięliśmy chłodnik i dorsza. A pan z sokołem w nazwisku de volaille.
     W Bambino jest tak, że zawsze rachunek oscyluje między 17, a 21 zł za obiad, w zależności czy w zestawie jest nieco droższy chłodnik czy nie. Cena nieco droższa niż w klasycznym barze mlecznym, bo na Kruczej często biorę dodatkową porcję warzyw. Są tutaj takie frykasy jak kalafior, buraczki, fasola szparagowa i takie tam. Grzech nie wziąć.

    Parę słów o chłodniku: oceniam go na piątkę - ma dużo gadżetów (czyt. warzyw), jest średnio gęsty i średnio chłodny. W smaku jest w sam raz, może ciut zbyt słodki. Jak na bar mleczny i cenę oscylującą wokół 5 zł jest naprawdę niezły - jeden z lepszych w Warszawie. Naprawdę! Często chłodniki w super knajpach za 14 zł są gorsze.
      Reszta tak jak mówiłem. Zarówno ryba jak i kotlet de volaille na dobrym poziomie. Przede wszystkim bardzo świeże i własnej produkcji. Bambino to poważny konkurent Prasowego. Tak samo jak w konkurencji panuje tu wieczny ścisk i kolejka co świadczy o dobrej kuchni Bambino. Polecam zdecydowanie - żelazny punkt na warszawskiej mapie mleczaków.
    Nie może być innej oceny niż 6 starów dla Bambino. Tu można zjeść po ludzku, mimo że w tłoku i po odczekaniu w kolejce. Ale warto. Jak bum cyk cyk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz