czwartek, 10 lipca 2014

Warburger - Warszawa/Mokotów

      I znowu trafiłem do burgerowni. Jak ja to robię, skoro za nimi nie przepadam. Ale z drugiej strony - La Scarpetta nie była zła... Powód wizyty jest prosty - w pobliskim Mezze była kolejka na 45 osób, więc spragniony małej kolacji wybrałem Warburgera. Na marginesie warto dodać, że knajpka znajduje się na rogu Puławskiej i Dąbrowskiego.
   

    No i co ja mam napisać o Warburgerze? Jest to typowa hipsterska burgerownia jakich wiele. Na ich usprawiedliwienie mogę napisać, że to oni byli jedni z pierwszych, a to inni zerżnęli knajpy. Ale co z tego? I tak wszystko jak z pieczątki. Niby fajne są krzesła i stoły z byle czego. Dobrze, że na stolikach oprócz chusteczek czy ręczników papierowych są także mokre serwetki. Ale to i tak nie to czego szukam. Tym bardziej, że burgery są po prostu drogie.

   Zwykły hamburger i cheesburger kosztują po 19 zł. A chilli burger, którego wówczas wszamałem 23 zł. Drogo, drogo i jeszcze raz drogo. Co dostajemy w zamian? Całkiem niezłą bułkę, z niewielkim, ale świeżym kotletem wołowym plus jakieś tam sałaty. Wszystko całkiem dobre w smaku, ale bez szału z cyklu: o, kurwa! jaki zajebisty hamburger! ja pierdolę! Nic z tych rzeczy. Moim zdaniem w przypadku chilli burgera o jakieś 10 - 13 zł za drogo.

     Razem: 3 stary. Warburger to nic specjalnego. Oczywiście burger nie jest zły, jak na hamburgera trzyma poziom. W zasadzie nic mu nie brakuje - tylko cena robi nas w przysłowiowego ch... W takim wypadku wolę Bar Hami na Bielanach, który też dostał 3 stary. Zdecydowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz