sobota, 1 marca 2014

Nasze przysmaki-polskie i węgierskie - Warszawa/Żoliborz

      Po pierwsze muszę stwierdzić, że mój nowy aparat w jeszcze nowszej komórce firmy Alcatel jest wyjątkowo słaby, za co przepraszam wszystkich czytających tego bloga.

    Po drugie po raz kolejny wybrałem się coś zjeść na Żoliborz. Być może dlatego, że akurat dziś jeździłem Cadillakiem Seville z 1988 roku i podświadomie pragnąłem prestiżu i luksusu. Na Żoliborzu najwyraźniej fasolka po bretońsku jest już szczytem lansu, bo kosztowała 17 zł czyli o jakieś 8 - 10 zł za dużo. Skusiłem się, a co tam - człowiek z cadillakiem na parkingu musi jeść prestiżowo i drogo.

   A gdzie jadłem te frykasy dokładnie? Bistro/sklep Nasze przysmaki - polskie i węgierskie - przy ulicy Zajączka. Generalnie jest to bardziej sklep, w którym można kupić za drogie, ale dobre kulinaria, głównie pochodzenia węgierskiego. Bistro jest jakby dodatkiem do działalności. W sklepie występuje duży wybór kiełbas i wędlin, są też węgierskie wina, sery korycinskie, ciekawe piwo i takie tam. Można też kupić dobrą garmażerkę typu paszteciki, zupy, pierogi, kluski, bigos itd. W dzień powszedni jest serwowany także lunch, na który pewnie kiedyś jeszcze się wybiorę. Dziś wziąłem najdroższą w moim życiu fasolkę i szczerze mówiąc nie była lepsza od tej w Kercelaku za dychę. I tyle powiem. I mam podejrzenia, że była podgrzewana w mikrofali. Żenada.
    Całkiem smaczna, ale niczym specjalnym się niewyróżniająca fasolka po bretońsku za 17 zł to kolejny skandal na Żoliborzu. Na szczęście woda mineralna kosztowała 2,5 zł. I tyle też starów dostają Nasze przysmaki - 2 z plusem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz