poniedziałek, 26 maja 2014

Inferno - Warszawa/Jelonki

     Czasem warto wybrać się na urodziny kolegi do dziwnej knajpy. Przecież gdyby nie to zaproszenie, nigdy w życiu bym tu nie trafił. Oczywiście słowo warto nie odnosi się do samej knajpy, tylko do możliwości poznania lokalu. No bo powiedzmy sobie szczerze - dziwna osiedlowa pizzeria to nie miejsce do którego chciałbym wracać. Pewnie znacie takie lokale? W zasadzie wszystkie są takie same. Nie ważne czy są na blokowisku wielkiego miasta czy na rynku powiatowego miasteczka. Zawsze są beznadziejne kolory ścian, przypadkowe stoły, ozdoby które nie są zdobne, całość jest jak z miesięcznika z lat 90.
     Jak widać tak samo jest Inferno, które znajduje się na Jelonkach w jednej z odnóg od ulicy Lazurowej. W pawilonie z lat 80. wykonanym z blachy falistej.

    Muszę przyznać, że oferta Inferno jest całkiem niezła. Oprócz pizzy są też typowe dania obiadowe, zupy, sałatki. Jest także piwo jakiejś popularnej marki, specjalnie dla mieszkańców pobliskich bloków - kibiców Legii. Im też się coś należy.

   Nie jestem fanem pizzy toteż wziąłem sałatkę z tuńczykiem i chłodnik.
    Sałatka niestety nie była jakąś rewelacją. Kawałki czegokolwiek polane majonezem. Nic ciekawego. Zjadliwe, ale kompletnie bez koncepcji. Jakby kucharz wrzucił to co miał "przecież to sałatka - nie ważny jest smak". Dlatego sałatka może siadać - otrzymuję ocenę mierną. Jedyny jej plus to cena typu kilkanaście złotych.
    Chłodnik był najjaśniejszym punktem tego dnia (oprócz jubilata rzecz jasna) - za 6 zł otrzymałem solidną porcję ulubionej zupy, wypełnioną świeżymi składnikami. Niestety chłodnik miał swoje problemy - po pierwsze był zbyt wodnisty - po prostu za mało gęsty. Po drugie brakowało mu wyrazistości - pieprz i sól od razu poszły w ruch. Mimo to trzeba uznać go za całkiem dobry, szczególnie jak na takie miejsce. Znacznie podnosi średnią za semestr oceną dobrą.
     Siedzieliśmy w Inferno dłuższą chwilę, więc ktoś zamówił także pizzę, którą udało mi się skubnąć. Niby zwykła margerita, a jednak całkiem, całkiem. Lepsza od sieciówek typu Da Grasso czy beznadziejnej TelePizzy. Czuć było niezbyt dobrej jakości ser, co mocno obniża ocenę produktu. Ale mimo to całkiem nieźle - dałbym nawet 3 z plusem.

   Reasumując - Inferno wyglądem odstrasza. Wręcz chce się od razu uciec do Muzeum Sztuki Współczesnej pooglądać coś ładnego. Na szczęście lokal nadrabia ofertą, bo oprócz jakotakiej pizzy można tu zjeść schabowego z zupą. Sałatka słaba, ale chłodnik zadziwiająco zjadliwy. Zatem 3 stary się należą. Jak na lokalną knajpkę blokową w baraku - całkiem nieźle.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz