Trafiliśmy tutaj wracając z zakupów w lubelskim. Transakcja był udana - mieliśmy ze sobą Wartburga, rocznik 1966. Trzeba było to uczcić obiadem w Restauracji u Grubego na trasie numer 7 na odcinku Radom - Białobrzegi Radomskie.
To nie jest zwykła restauracja to fabryka potraw. W wielkiej hali z blachy oprócz restauracji mieści się także market chiński. I trzeba przyznać, że pasuje tu jak nic innego. Generalnie u Grubego to knajpa, w której na raz może być organizowane siedem wesel, dwanaście komunii i chrzciny małego Stasia. Wszyscy się pomieszczą, a nawet nie będą się widzieć dzięki systemowi ohydnych ścianek. Oczywiście oprócz ścianek, stołów i krzeseł mamy do czynienia z dekoracjami typu rokoko '92 oraz błędami architekta amatora. Dajmy na to n samym środku jest wielki skalniak z czymś tam. Wygląda to strasznie i zajmuje cenne miejsce.
Wystrój fatalny, ale to nas nie zniechęciło - jak duża knajpa to jedzenie nie może być straszne. Straszne nie było, ale zachwytów też nie odnotowaliśmy. Ot, zwykłe żarcie na trasie. I wcale nie tanie.
Zamówiłem żurek (7 zł), grillowanego kurczaka z ziemniakami (21 zł) plus woda mineralna (4 zł). Jak już wspomniałem, otruć się nie otrułem, potrawy były poprawne. Żurek całkiem zwykły, z kiełbasą typu kwieciszewo (czyt. najtańszą), mało wyrazisty, ale zjadliwy.
Drugie danie podobne. Kuczak świeży, niezbyt suchy co jest już dużym sukcesem. Jako dodatek zamówiłem młode ziemniaki - a byliśmy tam 1 maja. Trochę to dziwne - młode kartofle w tym okresie, ale jak są młode to trzeba je zamówić - nie ma to tamto. Nie zachwyciły mnie - na pewno były z importu. Właściwie nie smakowały lepiej od starych...
Reasumując Restauracja u Grubego zachwyca typowym mazowieckim folklorem - wielka hala, krzesła przebrane w prześcieradła, złoto i muzyka disco polo w tle. Klimat nie podrobienia. Jedzenie świeże, ale bardzo zwykłe. Nic nadzwyczajnego, dlatego można się tu zatrzymać tylko wtedy kiedy chcemy mieć pewność, że nasza wizyta nie zamieni się w problemy gastryczne pierwszego stopnia. Ale jeśli chcemy zjeść coś naprawdę wyjątkowego trzeba szukać dalej.
A! Zapomniałbym - do klimatu należy dodać zepsuty ekspres do kawy i w związku z tym dostaliśmy kawę plujkę, która jest w cenniku po 4 zł czy coś takiego. 3 stary dla Radomia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz