środa, 25 grudnia 2013

Meta - seta i galareta - Warszawa/Śródmieście (Mazowiecka)

     Muszę się do czegoś przyznać - zarówno ja, jak i większość ludzi z którymi szwendam się po knajpach uwielbia tatara. Jak by zliczyć wszystkie befsztyki tatarskie jakie zjedliśmy w Warszawie to nawet cymbalistów wielu tego nie udźwignie - taki to ciężar. Zatem spodziewajcie się ciągłych recenzji tatarów całego świata. Być może zrobię osobny tatarski ranking? To miało by sens.

    Zaczynam od klasycznej knajpy typu "tania wódka - tania przekąska" jakich ostatnimi czasy pojawiło się mnóstwo w całym kraju. Meta - Seta i Galareta to już niemal sieć. Zaczęło się od małego lokalu przy Foksal, potem doszedł opisywany na Mazowieckiej. Ostatnio powstał kolejny przy Parkingowej - tym razem obok przekąsek i taniej wódy właściciele dodają muzykę disco z lat 80./90. Dlatego parkingowej nie polecam - jest tam głośno, a bar jest pełen dziwnych ludzi w dresach tudzież bez włosów na głowie. Niedawno dowiedziałem się, że są też Mety w Zakopanem, Toruniu i Łodzi.

    Lokal na Mazowieckiej (zresztą jak każdy z serii Meta) jest wyposażony z pomysłem: jak najwięcej PRLu w PRLu. Na półkach zobaczymy magnetofony Unitra, telefony Bratek i inne gadżety. Jest nawet motorower Komar. Na ścianach znajdziemy stare gazety, z których dowiemy się o żniwach w PGR-ach, albo o gospodarskiej wizycie E. Gierka w Elblągu. Standard, ale wykonany w dobry sposób. W menu znajdziemy wszystko to co zazwyczaj w takich wyszynkach: tatar wołowy, śledzik, żurek, strogonoff, pierogi, pyzy, kartacze, gzik itp. Napitki po 4 zł - w tym wódka Żytnia i małe piwo Kasztelan. Z bezalkoholowych polecamy małą oranżadę lub dużego Krzysia. My oczywiście wzięliśmy po tatarze (9 zł) i śledzika (9 zł). Oczywiście wypadało jeszcze zamówić po wódeczce (Żytnia, 4 zł).
    Wszyscy co mają choć trochę oleju w głowie (może być Mixol) wiedzą, że za 9 zł tatar nie może być wyśmienity. Jest jaki jest - a jest tani. Przede wszystkim kucharz był leniwy i tatar jest mielony, a powinien być siekany. Najlepiej na miejscu. Niestety w takich lokalach nie ma na to czasu - zatem potrawa jest przygotowywana wcześniej, a barman "wysypuje" gotowy produkt spod lady. Zupełnie jak kucharz w "Kuchni pełnej niespodzianek", który lubił mieć co nieco przygotowane wcześniej. Nie razi mnie to jakoś mocno - chcesz tani tatar - masz tani tatar. Jeśli chcesz lepszą jakość idź na taki za 35 zł. Proste.

    Największym problemem naszej ulubionej wieczornej potrawy są przyprawy zaaplikowane wcześniej. W tatarze znajdziemy dużo pieprzu (dla niektórych za dużo), trochę soli i innych przypraw. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale przypuszczalnie przyprawione mięso może wytrzymać dłużej pod wspomnianą ladą (w lodówce). Zatem tatar z Mety nie jest majstersztykiem, ale z pewnością jest lepszy od innych serwowanych w podobnych miejscach za podobną cenę. Na pewno jest w miarę świeży - knajpka na brak klientów nie narzeka, więc zawsze wszystko schodzi. Nam raczej potrawa smakowała, choć do mistrzostwa brakuje jej wiele.

    Wypada jeszcze wspomnieć o śledziku, którego jadł kolega Pleśniak - znany warszawski wegetarianin. Na fachowe pytanie: e! a jak śledzik? Odpowiedział - spoko. może być. I to powinno nam wystarczyć.

    Dużym plusem lokalu są również naczynia czyli oryginalne talerze z logo Społem. Robią klimat.  

     Meta zdobywa u nas 4 stary - dobra lokalizacja, całkiem niezły wystrój - oczywiście jeśli bierzemy pod uwagę PRLowski sznyt, świeży tatar - niestety za bardzo przyprawiony i po prostu mielony, ale warto zaznaczyć, że niezwykle tani. I tu znajdziemy powód dość wysokiej oceny - gdyby tak wyglądał tatar za 30 zł otrzymał by z pewnością najwyżej 1 stara - tylko za to, że knajpa miała tę potrawę w menu.




   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz